Ćma

 

https://pixabay.com/pl/illustrations/


Ćma


Zamieszkała w złotym przedsionku wieczorów,
wtulona w aksamit brunatnej kotary.
Puszystość skrzydełek tak blisko że dotknąć,
tkliwością pogładzić fenomen lunarny, 
wysłany przez moce, tajemny drogowskaz.
Może to iluzja? Może nocny motyl
nad snem pochylony, zjawiskową grozą,
karmiący się blaskiem kosmicznej tęsknoty.


Pragnęłam przygarnąć, zatrzymać na dłużej,
zasłaniałam księżyc
- zważaj na płomienie!
Świecy winne cienie, rozpięte na murze,
lecz czy można ustrzec ćmę,
przed przeznaczeniem?


Słyszałam wołanie już po drugiej stronie,
Tlące, wątłe skrzydła zastygały woskiem…
Stopiony ogarek jeszcze parzy dłonie,
rozbłyska światełkiem na ostatniej prostej.
Gasnącym oddechem natchnę lśniący diament,
najgęstszą ze wszystkich nocną mgłą otulę... 
Mam w schowku na drogę tajemny testament;
Lunarny drogowskaz - kosmiczną fortunę.



Aranek 





Komentarze

Popularne posty